To był jesienny wieczór. Mieszkaliśmy wtedy w nowym wieżowcu, takim wiecie, z ochroną i ogrodzonym płotem, jakich teraz wiele w polskich miastach. Mieliśmy skoczyć na chwilę do rodziców, więc po drodze zahaczylismy z workiem śmieci do śmietnika. Gdy wychodziliśmy z klatki minęła nas dziewczyna, koło której dreptał kot. Przez myśl przeszło mi „no kurka co…