Bylismy dziś na kontrolnej wizycie w lecznicy z Kumplem. Bardzo bronił się przed zapakowaniem do transporterka (ćwiczymy wchodzenie do środka po smakołyk, ale to o wiele za szybko, by nabrał na tyle ufności, by czuć się w nim komfortowo. Nie oznacza to, że każdy nowy kot będzie się obawiał transporterka, Nitka np. zawsze się do niego chowa, gdy czuje się zagrożona, to jej bezpieczna baza).
Rana pieknie się zagoiła, za kilka dni nie będzie po niej śladu. O dziwo, bo niecałe dwa tygodnie temu wydawało się, że ciężko będzie ją wygoić. Natomiast podzieliłam się swoimi obawami odnośnie wygryzania sierści na ogonie i weterynarz potwierdził moje obawy, iż może to być flustracja związana z zamknięciem w pomieszczeniu. Przecież jedyne, co znał do tej pory to przestrzeń i wolność. Więc jeśli nic się nie zmieni, być może Kumpel będzie musiał zostać kotem jednak wychodzącym.
Kumpel był leczony w lecznicy weterynaryjnej dzięki pomocy Fundacji Kotangens z Gdańska. Wpłaty, by pomóc spłacić rachunek w Lecznicy można kierować na:
Fundacja KOTangens
ul. Ogarna 85/86
80-826 Gdańsk
Nr konta: 14 2030 0045 1110 0000 0264 0290
Z dopiskiem: Kumpel