Zapłacz kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem rozglądnij się wkoło
ale nie w górę patrz nisko
i – może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko.
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę
w krzywym lusterku
to ja powtórzę: on wróci.
Choć może w innym futerku.
/źródło: internet/
Początek roku był wyjątkowo trudny. Lucysia miała chore nerki i wiadomo było od dnia, kiedy do nas trafiła, że nie będzie jej dane długie życie. Jednak zadziwiała każdego dnia, oszukiwała śmierć i diagnozy weterynarzy. Gdzieś tam głęboko wierzyłam, że tak będzie już zawsze. Niestety…
Pogorszenie przyszło nagle, doszło do zatrucia mocznikiem i już nic nie można było więcej zrobić. Mimo że doszło do tego już 3 miesiące temu, nadal ciekną łzy.. nadal trudno jest o tym pisać. Brakuje naszej małej kochanej leśnej dziewczynki.
Nie zdążyliśmy się otrząsnąć, a pogorszyło się również zdrowie Bazyla. Próbowaliśmy walczyć, ale mocznik był coraz wyższy, apetytu zero. Z dnia na dzień Bazyl odchodził.. Dziwnie się zrobiło, gdy zabrakło i jego. .