Dziś taka mała refleksja, która nasunęła mi sie dzięki jednej z użytkowniczek Instagrama.
Koty uwielbiają kartony. Ale czy mamy świadomość, że czasem one mogą być dla nich śmiertelnie niebezpieczne?
Kiedy kot nie powinien mieć kartonu w zasiegu nawet wzroku?
Gdy kot bawi się kartonem, drapie karton – wszystko gra. Lecz gdy kot gryzie karton, to już przestaje być zabawne. Nawet jeśli pełno strzępów lata po pokoju, nie dajmy się zwieść. Część kartonowych ogryzków owszem wypluje, ale część dostanie się do przewodu pokarmowego. A jak kot się „zatka” to już wtedy módl się, aby weterynarz sobie z tym poradził..
Niestety przekonałam się o tym na własnej skórze. Nelka dostała fantastyczny karton, taki z wyciętym wejściem. Uwielbiała w nim siedzieć, deklasował wszystkie super miękkie spania. Sukcesywnie Nelcia powiększała otwór wejściowy, skubiąc karton. Codziennie sprzatałam masę kartonowych wiórków. Aż jednego dnia zauważyłam, że kot wyje i wystrzela, jak z procy przy próbie podniesienia. Prawie na sygnale udałam się do weterynarza. Nelka dostała leki a ja „opieprz” i zakaz trzymania kartonów w zasięgu nawet kociego oka. Szczęśliwie ta historia skończyła się dobrze. Gdyby tak się nie stało, nie wybaczyłabym sobie do końca życia.