Koleżanka ratuje koty na terenie Gdańska. Zgłaszają się do niej osoby, którym niejednokrotnie nie udało się uzyskać pomocy ze strony miasta, czy fundacji. Zwierząt w potrzebie jest tak dużo, że nie wiadomo, w co ręce wsadzać.
Jaśminka jest kotem, którego zgłosiły pracownice firmy, do której zaczęła przychodzić. Wchodziła, dostawała jeść, ale nie dawała się złapać. A złapać było ją trzeba, ponieważ Jaśminia była bardzo zakatarzona, wychudzona, a futro mocno rudziejące. Panie zwróciły się więc do koleżanki o pomoc. Koleżanka pojechała i na klatkę łapkę kota ujęła. Tak trafiła do lecznicy na szpitalik i tam dostała od lekarzy robocze imię Alina. Przeszła specjalistyczne badania, otrzymała leki i dostała nakaz opuszczenia szpitalika. Zabardzo nie było gdzie jej podziać, tak więc trafiła do nas. Nie można było jej wypuścić, ponieważ nadal dostawała antybiotyk i konieczne było wykonanie porządków w paszczy. U nas Alina zmieniła imię na Jaśmina. Na kolejnych wizytach w lecznicy usunięto jej chore zęby, oczyszczono zakamienione. Pozostała kwestia utrzymującego się, ciężkiego, charczącego oddechu. Problemy z oddychaniem Jaśminy Aliny wynikają najpewniej ze zmian, jakie poczynił długo trwający koci katar w jej nosie i zatokach. Jaśminka przejdzie więc w najbliższym czasie rhinoskopię z tomografią. Mamy nadzieję, że nie znajdzie się nic strasznego podczas tych badań , że uda się jej ulżyć i przywrócić do pełni zdrowia.
Jaśminia jest kochanym miziakiem tulasiem i chcielibyśmy, aby jak najszybciej odzyskała zdrowie.