Pixie i Dixie to siostry Rudego (nazwanego przez swoich opiekunów Akim). Złapane jesienią 2019 roku, pierwsze miesiące u nas spędziły na wizytach weterynaryjnych i próbach postawienia na nogi.
Marne żywienie od urodzenia spowodowało poważne rewolucje jelitowe. Dziewczyny załatwiały się praktycznie na okrąło i na żadko. Lekarze na szczęście dla nas wykluczyli wszelkie pasożyty.
Leczenie nie ułatwiało prób oswajania wpół dzikich kotek. Bawiły się jak szalone, ale przed nami raczej uciekały. Dixa okazała się zdecydowanie odważniejsza i szybciej pozwoliła na głaskanie. Natomiast Pixa, jak już się przekonała, że nic jej nie grozi, nagle stała się wielkim pieszczochem.
Mieliśmy zaklepany wspólny dom dla tych dzielnych maluchów, jednak nie był im pisany. Pani, młoda i zdrowa osoba, wkrótce po decyzji o adopcji nagle zmarła. A potem jakoś nikt inny nie chciał dwupaku.. Zostaliśmy z 15 kotami.
Dziewczyny tymczasem rosły, brykały po całym domu jak szalone, spały razem, były dla siebie całym światem. Nie było opcji rozdzielenia ich i wyadoptowania do osobnych domów.
Z każdym miesiącem jednak zażyłość zaczynała się luzować i pół roku później bliska więź praktycznie przestała istnieć.
Obie pozostały nadal trochę dzikie, Pixi ostatecznie jednak była o wiele odważniejsza od siostry, więc kiedy na horyzoncie pojawili się znajomi koleżanki chętni adopotować kota, okazało się, że to Pixie w trakcie odwiedzin praktycznie weszła im na kolana, ocierała się, pozwalając na mizianki. I tym skradła im serca.
Ciężko było nam oddać Pixie, mocno zżyliśmy się z nią, jak z każdym uratowanym przez nas kotem. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że ona aż tak mocno z nami zżyta nie jest, ze względu na to, w jak dużym stadzie żyje, a nasza uwaga jest mocno podzielona. Na pewno o wiele mocniej zżyta była z samym domem, miejscem znanym i bezpiecznym, więc zmiana otoczenia była dla niej wyzwaniem. Natomiast w ogólnym rozrachunku okazało się, że będąc jedyną pociechą swoich nowych opiekunów, jest w stanie jeszcze bardziej zbliżyć się do człowieka i mu zaufać. Stała się spokojniejsza i jeszcze bardziej miziasta.
Dixa przeżyła rozstanie z siostrą, obawiałam się jednak, że będzie to dla niej dużo trudniejsze. Na szczęście po kilku dniach, gdy nas unikała, patrzyła podejrzanie, w końcu oswoiła się z brakiem w domu Pixie.
Rok 2020 był dla nas trudnym rokiem. W lutym trafiły do nas 4 kotki z Kaszub, znalazła dom jedna z nich (czarna Stefka, w nowym domu nazwana Kizią Mizią), jedna odeszła z powodu FeLV – bura Lenka – tydzień po chorym na raka Chesterze. Są nadal z nami Lucysia bezłapka i Rokusia. W sierpniu dołączył mały chorowity Mikado. Stan na luty 2021 – 14 kotów.
Historie kaszubskie: