Gdy łapaliśmy do sterylizacji stado w kaszubskim lesie uciekła nam jedna kotka. Mimo wielu prób, nie udało jej się do dziś złapać. Kotka obchodzi klatkę łapkę z daleka, nie kusi jej nawet najlepsze jedzenie.
Niestety, jak to było do przewidzenia, na wiosnę okociła się. Z maluchów udało się złapać tylko najodważniejszego, małego rudaska. Po tygodniu u nas, nazwany roboczo Mikusiem kociak, nagle przestał jeść. Zrobił się gadatliwy, przyklejał się do człowieka jak magnez, siedział najchętniej godzinami na ramieniu. W poniedziałek pojechaliśmy z nim prosto do gabinetu weterynaryjnego. Zrobiono mu badanie krwi i podano pierwsze leki. Wynik przyszedł wieczorem – Panleukopenia. Trzeba pilnie szukać surowicy. Uruchomiłam internety i już po kilku minutach miałam namiary na przychodnię, która miała surowicę (pomogło ogłoszenie w grupie FB dla znalezionych / zaginionych zwierząt w naszej lokalizacji). Pojechaliśmy tam bez zwłoki i Miki otrzymał lek.
Kolejne dni spędzaliśmy w gabinecie weterynaryjnym. Mikul dostawał leki przeciwymiotne, antybiotyki, był odżywiany i nawadniany. Po kilku dniach wrócił apetyt. Jednak wraz z powrotem apetytu i energii zauważyliśmy, że Mikuś zaczyna się chybotać. W pierwszym dniu zarzucało mu tylko zadkiem, w kolejnych brak równowagi nasilał się. Kot zaczął się przewracać, trząść główką. Typowe objawy, jak przy uszkodzeniu móżdżku (przeczytaj też historię Filipa). Weterynarz wykluczył Mykoplazmę, Toksoplazmozę i choroby odkleszczowe. Zaczął podejrzewać chłonniaka.
Wtedy ponownie zaczęłam przeszukiwać internety. Niestety w nich więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi. Posty osób poszukujących informacji, co robić w takim przypadku, pozostające bez odpowiedzi. Dlatego też zdecydowałam się tu opisać przypadek Mikado. W większych miastach dużo łatwiej o dostęp do zwierzęcego neurologa. W mniejszych miastach jest to nadal utrudnione, być może jego historia pomoże innym kociakom z podobnymi objawami.
Mikado trafił do neurologa. A ten wyjaśnił, że przyczyn problemów z równowagą może być kilka. Są to:
- Niedobory witamin z grupy B po Panleukopenii,
- Uszkodzenie móżdżku, które ujawniło się po chorobie, mimo iż wcześniej nie dawało objawów,
- Zarobaczenie,
- FIP postać ziarniakowa,
- Chłonniak.
Przeprowadzono badanie kontrolne krwi, badanie kału (próbki z 2 dni).
U Mikado okazało się, że ma liczne Coccidie w kale. Krew powoli wraca natomiast do normy po chorobie.
Poza antybiotykoterapią mającą zwalczyć koksydie, otrzymał pierwszą dawkę wit B (preparat Milgamma N). Preparat domięśniowo będzie otrzymywał raz w tygodniu przez najbliższy czas. Jeśli zmiany wynikają z niedoboru, w ciągu pierwszego tygodnia powinna już nastąpić poprawa.
O dalszych losach Mikado wkrótce. Będziemy dawać znać, jak idzie leczenie.
EDIT:
Po pierwszej dawce nie było oznak poprawy. Te pokazały się dopiero po podaniu wit. B po raz drugi. Jeszcze tego samego dnia główka jakby mniej się trzęsła i Miki mniej się wywracał.
Obecnie jesteśmy po 3 dawkach. Mikul trzęsie jeszcze główką i zarzuca mu tyłeczkiem, ale już się nie wywraca (no ok., zdarza mu się jak np. próbuje kręcić się w kółko, ale jak idzie, to tylko tyłeczek idzie mu troszkę bokiem).
Dziś ostatnia dawka Milgammy. A za tydzień ocena u neurologa.
EDIT 2:
Podając duże dawki wit. B warto kontrolować jej poziom, robiąc badanie krwi pod tym kątem. Nam o tym neurolog niestety nie wspomniał. Finalnie Miki miał biegunki, nadęty brzuszek i gazy. W ogólnych badaniach krwi wyszły kiepskie parametry wątrobowe. Leczenie wątroby poprawiło także stan brzuszka i kupek. Badanie poziomu wit. B wykazało znaczne przekroczenia i to ona była najpewniej winna kłopotów z wątrobą.