Kofka trafiła do nas w wieku 2 miesięcy. Ona i jej rodzeństwo urodzili się zimową porą na kaszubskiej wsi, na tarasie domku letniskowego. Jego właścicielka poprzez media społecznościowe szukała maluchom domu. Szczęśliwie wszystkie znalazły domy i w grudniowe niedzielne popołudnie przywiozła nam niewielki kartonik. Po jego otworzeniu usłyszeliśmy mało zachęcające „ssssyyyyy”, a naszym oczom ukazał się czarny futrzany miś wielkości świnki morskiej. Na tle czarnej gęstej sierści mocno odbijały się wielkie, żółte oczy. Pierwsze kilka dni spędziliśmy na udomawianiu małej pociechy. Nieznająca dotąd człowieka istota wymagała oswojenia i poukładania jak najlepiej relacji z człowiekiem. Nasze działania skupiły się więc na samych przyjemnościach, dużej ilości głaskania, przytulania, dobrego jedzonka. Kilka dni zajęło małej istocie zaprzestanie sykania w odpowiedzi na głaskanie. No a potem poszło już z górki.
Mały kot, ta zasada dotyczy także małych piesków, musi poznać człowieka i jego zwyczaje oraz podstawowe zabiegi pielęgnacyjne jak najszybciej. Dobrze też, aby kojarzyły się one jak najbardziej z przyjemnością. Dlatego stosujmy nagródki, głaszczmy i chwalmy właściwe zachowanie. Nie chodźmy wokół malucha na paluszkach. Jeśli lubimy słuchać muzyki, słuchajmy jej, tak jak dotąd to robiliśmy. Mały kotek szybko przyzwyczai się i nie będzie kojarzył dźwięków z niczym stresującym. Dobrze by było także, aby poznał różnych ludzi, dużych i małych. Zapraszajmy znajomych, także tych z dziećmi, niech dotykają kotka, noszą na rękach. Jednocześnie uczmy dzieci delikatnego postępowania ze zwierzęciem.
Pierwsze obcinanie małych szponków Kofci wiązało się ze sporym stresem. Trzeba było działać jak najdelikatniej, tak żeby Kofka nie kojarzyła tego zabiegu z niczym nieprzyjemnym. Po udanym manicure przyszła pora na smakołyki w nagródkę.
Od małego Kofcia była uczona również tego, że można zajrzeć do pyszczka i nic się nie dzieje, obejrzeć zęby i to też nic złego. Dzięki temu udało się na przykład zauważyć wypadające mleczne ząbki, a nawet zachować je na pamiątkę. Nie jest to sztuka łatwa i z pewnością niewielu się udała, koty bowiem najczęściej połykają wypadające mleczaki.
Kot akceptujący dotyk człowieka, zaglądanie do uszu, pyszczka, obcinanie pazurków to także kot, który bez problemu da się zbadać weterynarzowi oraz zaaplikować sobie w razie potrzeby leki.
Kofcia wyrosła na kota niezwykle spokojnego, nie sprawiającego kłopotów w czasie wizyt weterynaryjnych, a dzięki wczesnej i mądrej socjalizacji, łagodnego w stosunku do dzieci, dającego się im nosić na rękach i nie drapiącego niespodziewanie.
O ile u szczeniąt wczesna socjalizacja skutkuje pewnością, że nasz pies w przyszłości nie będzie strachliwy i agresywny, o tyle z kotami różnie to potrafi być. Mówi się „co kot to charakter” i prawdą jest, że nie zawsze da się „wypracować” charakter o jakim marzymy, ale z pewnością nasz kot nie będzie zestresowany, a jego „obsługa” łatwiejsza ;).
Gdy Kofcia miała około roku, zdarzył nam się wyjazd na wieś – domek letniskowy, brak sąsiadów, na około lasy. Byliśmy zainteresowani, jak kot zachowa się na dworze. Ciekawska natura i wielka odwaga naszego lwa sprawiła jednak, że zwątpiliśmy w bezpieczeństwo tego eksperymentu. Kot zabrany do domu za młodu zupełnie już nie pamięta, jak to jest żyć na dworze. Obracając się w bezpiecznej dla siebie przestrzeni nie dostrzeże czyhających na dworze niebezpieczeństw. A tych jest cała masa. Podchodzi ufnie do każdego człowieka, a jak wiemy nie każdy musi mieć dobre intencje, abstrahując od możliwości zrobienia mu krzywdy, może go po prostu zabrać (tak, takie rzeczy też się zdarzają, a obroża nie jest w tym przypadku najlepszą opcją, ale o tym kiedy indziej). Domowy kot nie wie, co to samochód i dlaczego ma przed nim uciekać. Może trafić na dzikie zwierzę, przed którym nie ucieknie. Może zjeść truciznę, myśląc, że to pyszny kąsek. Tych zagrożeń jest cała masa. To nie oznacza, że życie kota wychodzącego musi być złe. Gdy kot wychodzi od małego, najlepiej jeszcze wraz ze swoją matką, uczy się, jak się zachować w zupełnie innym środowisku, niż bezpieczne mieszkanie czy dom. Kot wychowany całkowicie w domu będzie miał dużo większy problem z bezpiecznym odnalezieniem się na dworze. No, ale o tym też kiedy indziej.