Ostatnio żyję nadchodzącym wyłapywaniem na sterylizację kaszubskiego stada. Dokładnie tego, z którego pochodzą maluchy – Rudy i jego rodzeństwo. Wiecie, nigdy jeszcze nie robiłam czegoś takiego. Znajoma z fundacji wspiera nas swoim know how i klatką łapką. Na pokrycie kosztów sterylizacji zostanie utworzona zbiórka.
Jednak co mnie najbardziej przeraża? Ciągle myślę, co jeśli jakiś kot okaże się mega miziakiem, czy nie zasługuje, żeby dać mu szansę? Tylko, że mój dom już pęka w kocich szwach. Nie mam możliwości dać domu tymczasowego nawet jednemu kotu więcej. Siostry Rudego nadal nie znalazły swojego człowieka, co strasznie mnie zaskakuje, bo obie są przecudnej urody, bardzo ładnie się sobą zajmują, bawią się wspólnie, śpią razem. Są pełne energii i radości z odkrywania świata. Jedyny haczyk to to, że szukają wspólnego domu.
Na Kaszubach czeka kotka z urwaną łapką i jej pobratymcy. Za tydzień spróbujemy ich wyłapać.