Dawno nic nie pisałam o Bazylu. Muszę powiedzieć, że w kontaktach ludzko – kocich radzi sobie coraz lepiej. Coraz mniej go przestrasza i coraz mniej skory jest do atakowania. Zdaża mu się jeszcze czasem, gdy próbuje się go głaskać podchodząc od przodu, podczas gdy leży na boku. A generalnie przeważnie przychodzi sam i przykleja się do nóg. Wtedy można go smyrać po główce do woli.
Natomiast wciąż stres musi być duży, ponieważ Bazyl z wylizywania ogona przerzucił się na uporczywe wylizywanie nogi, co skończyło się paskudną raną na stopie i zmusiło nas do zastosowania za pomocą weterynarzy niebieskiego buta ochronnego. But został przyjęty mało entuzjastycznie przez Bazyla, jednak pomógł zagoić ranę. W trakcie jego noszenia, Bazyś zdołał wylizać sobie sierść nad butem. Teraz wygląda jak mały kulawy pirat.
Badanie cytologiczne rany wykazało jedynie bakterie z kociej śliny, więc po ściągnięciu buta Bazylowi został włączony do diety Kalmvet. Szczęśliwie na razie spełnia on swoją rolę i Bazyl nie rzeźbi językiem w swoim ciele zbyt uporczywie.